Przepięknie położony Bluffers Park kryje w gąszczach zieleni
przystań dla żeglarskich dusz.
Jakże osobliwe jest przebudzenie w ramionach jeziora…
Niezwykle niebieskie wody Jeziora Ontario wyciszają niespokojne serca,
otulają odgłosami natury…
A żagle szybują bielą po niebie…
Miasto wcale nie jest daleko a jednak przerasta je
majestat nadbrzeżnej przyrody – oddech wiatru,
załamanie słońca na wodzie, drzewo klęczące na brzegu,
krzyk mew…wszystko to znaczy więcej niż mury
W miarowe kołysanie żaglówki, w przechyły przy zmianie kursu,
w skrzyp masztu – na zawsze wrasta wrażliwe, tęskniące serce …
i nie ma już powrotu…. jest tylko wieczne dryfowanie
w ciszę…
[fot. poezja © Malgosia Kobylinski, 2013]
Ech, bym sobie pożeglował…
Godzina rejsu daje większy odpoczynek i regenerację sił, niż pół dnia na leżaku 🙂 Dlatego tyle pozytywów z żeglowania.. 🙂
Zgadzym się Goldi! Wróciłam tak wypoczęta że nic mnie teraz nie jest w stanie zdołować w mojej demanding pracy! 🙂
W sumie to żeglowanie powinno być zapisywane przez lekarzy jako terapia regenerująca siły witalne!
pozdrawiam ciepło
Małgosiu, tylko Ci pozazdrościć. Żagle to coś z mojej młodości, tylko to były żagle na jeziorach, moich mazurskich jeziorach. Pozdrawiam,
Dzięki MIrko! Jeziora mazurskie są chyba najpiękniejsze z mi znajomych.. Jeszcze na nich kiedyś popłyawam… tak sobie marzę… może z tobą?
🙂